piątek, 20 września 2013

Tak! Jestem za In- vitro!











Popieralam, popieram i bede popierać! Po ostatnich wypowiedziach, ze dzieci z in vitro sa uposledzone itp dołączam sie do akcji uświadamiającej co to jest in vitro i na czym to polega! Zamin ktoś sie wypowie, niech lepiej dokładnie dowe sie z czym to sie je i ze to nie jest jest zabawa- tylko ostateczność w dążeniu do posiadania rodziny.
Ps, a kościół to powinien wypowiadać sie jako ostatni - bo sami głoszą sprzeczne teorie! Bóg kocha wszystkich tak? To jakim prawem jeden bedzie mi mówił, ze dziecko z in vitro nie jest kochane?? Albo nie zostanie ochrzczone??
Wszystkie dzieci sa cudem- i te poczęte naturalnie i te a in vitro- i trzeba je kochać tak samo mocno bo sa tego warte!!

5 komentarzy:

  1. Kościół w ogóle ma za dużo do powiedzenia na temat ludzkiej seksualności - jaka antykoncepcja, jak nie wolno się kochać, kiedy to robić, z kim, o czym myśleć, na co patrzeć, z czym się hamować i jak poczynać dzieci...a jak jest wspomnienie jakiejś dziewicy męczennicy, to w pierwszej kolejności jest DZIEWICĄ, a dopiero później męczennicą. I znów sprzeczność - Bóg widział, że człowiek, którego stworzył (z taką właśnie seksualnością i temperamentem) jest dobry, a Kościół i tak go poprawia w myśl jakichś sprzecznych z naturą zasad, które są niemożliwe do przestrzegania (zmuś dorastającego człowieka, żeby nie interesował się swoją płciowością).

    Zastanówmy się dlaczego transplantacja jest czymś dobrym i nie jest zabawą w boga, a in vitro to samo zło? Dlaczego podłączanie do sterty maszyn jest dobre i nie jest zabawą w boga, a wyłączenie ich już jest? I dlaczego jest tylko jedna słuszna metoda antykoncepcji, która też ma na celu decydowanie o momencie czyichś narodzin, a każda inna jest zła?

    Jak najbardziej popieram in vitro i uważam je za duże dobrodziejstwo, przeraża mnie tylko to, że jest to tak kosztowna metoda i nieprędko nadejdzie (jeśli w ogóle) dzień, kiedy będzie po prostu dostępna dla wszystkich tych, którzy tego potrzebują i pragną.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlatego Kościół jak cała reszta z nim związana są dla mnie od 20lat a nawet więcej brudnym "zerem"...Wierzę w Boga, a nie w te czarne sutanny, które rządzą prawie całym światem...

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakiś czas temu pisała Pani, że dwójka dzieci, które Pani straciła to dla Pani byli już ludzie, których Pani kochała, pomimo podważania ich człowieczeństwa przez innych. Są to dla Pani aniołki w niebie, których utraty bardzo Pani żałuje. Otóż Kościół tak samo widzi Pani dzieci, ale patrzy też tak na każdą zapłodnioną komórkę, której nie dano szansy na przeżycie. I tutaj tkwi sedno stanowiska Kościoła wobec in vitro. Są pewne stereotypy na temat tego, co Kościół o tym myśli, ale warto zainteresować się tym bliżej, posłuchać lub poczytać wypowiedzi przedstawicieli Kościoła, aby zorientować się, że Kościół nigdy nie był za potępianiem dzieci z in vitro, nigdy nie zabraniał ich chrzcić. Musimy też wziąć pod uwagę, że nie zawsze to, co mówi jakiś tam ksiądz świadczy o ogólnym stanowisku kościoła na dany temat, tak samo jak nie każdy lekarz musi nam powiedzieć prawdę na temat tego, jak medycyna widzi nasze zdrowie. Jeśli powie źle to jest złym lekarzem/złym księdzem, bo nie zna do końca swojej nauki. Z tego co wiem Kościołowi chodzi głównie o to, że nie daje się szansy na przetrwanie wielu zapłodnionym komórkom, słyszałam też tezy, że gdyby zapładniać tylko tyle komórek, ile można wprowadzić do macicy to Kościół zgodziłby się na in vitro. Tu chodzi właśnie o te aniołki, które idą do kosza w wyniku tych działań. Osobną kwestią są jeszcze sytuacje typu: babcia rodzi wnuka, nosząc ciąże córki, 60-latka rodzi dzieci, anonimowy dawca daje nasienie wielu kobietom i za 20 lat może się pojawić problem z zawieraniem małżeństw między rodzeństwem, które nie wie o pokrewieństwie- to są sytuacje, które mojemu nie tylko katolickiemu ale również naturalnemu spojrzeniu na sprawę wydają się niezdrowe. Myślę więc że Kościół powiedziałby TAK dla in vitro w przypadku nie uśmiercania zarodków i w przypadku tylko małżeństw. I na pewno nie mówi NIE tym dzieciom ani ich nie wini. Jest tu może też pewien apel o to, aby spróbować zwrócić się do Boga przed targnięciem się na metodę, która wymaga powołania istnień, którym nie da się szans na walkę o życie. Znam parę, która dowiedziała się przed porodem, że ich dziecko nie przeżyje- wszyscy lekarze to potwierdzali, nikt mu nie dawał szans. Ogromnie dużo ludzi się wtedy modliło-msze, posty, ofiarowane cierpienia. I podczas pewnej modlitwy, w której uczestniczyli ich znajomi ktoś zupełnie obcy, kto nie wiedział w ogóle o sprawie powiedział, że ma wrażenie, iż wśród nich są osoby, których znajomi mają utracić dziecko i że to dziecko będzie zdrowe. Chłopczyk ma dziś 4 miesiące i ma się dobrze. Czasami cuda się zdarzają- Kościół zakłada, że Bóg jest i działa, więc zakłada też, że może pomóc, tylko może warto Mu zaufać zanim sięgnie się po rozwiązania wątpliwe etycznie? Bardzo współczuję historii z poronieniami-sama nie wiem, czy poradziłabym sobie z takimi trudami- 2 lata starań i 2 poronienia to naprawdę brzmi jak koszmar, ale cieszę się bardzo, że może Pani cieszyć się teraz dwoma córeczkami:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakiś czas temu pisała Pani, że dwójka dzieci, które Pani straciła to dla Pani byli już ludzie, których Pani kochała, pomimo podważania ich człowieczeństwa przez innych. Są to dla Pani aniołki w niebie, których utraty bardzo Pani żałuje. Otóż Kościół tak samo widzi Pani dzieci, ale patrzy też tak na każdą zapłodnioną komórkę, której nie dano szansy na przeżycie. I tutaj tkwi sedno stanowiska Kościoła wobec in vitro. Są pewne stereotypy na temat tego, co Kościół o tym myśli, ale warto zainteresować się tym bliżej, posłuchać lub poczytać wypowiedzi przedstawicieli Kościoła, aby zorientować się, że Kościół nigdy nie był za potępianiem dzieci z in vitro, nigdy nie zabraniał ich chrzcić. Musimy też wziąć pod uwagę, że nie zawsze to, co mówi jakiś tam ksiądz świadczy o ogólnym stanowisku kościoła na dany temat, tak samo jak nie każdy lekarz musi nam powiedzieć prawdę na temat tego, jak medycyna widzi nasze zdrowie. Jeśli powie źle to jest złym lekarzem/złym księdzem, bo nie zna do końca swojej nauki. Z tego co wiem Kościołowi chodzi głównie o to, że nie daje się szansy na przetrwanie wielu zapłodnionym komórkom, słyszałam też tezy, że gdyby zapładniać tylko tyle komórek, ile można wprowadzić do macicy to Kościół zgodziłby się na in vitro. Tu chodzi właśnie o te aniołki, które idą do kosza w wyniku tych działań. Osobną kwestią są jeszcze sytuacje typu: babcia rodzi wnuka, nosząc ciąże córki, 60-latka rodzi dzieci, anonimowy dawca daje nasienie wielu kobietom i za 20 lat może się pojawić problem z zawieraniem małżeństw między rodzeństwem, które nie wie o pokrewieństwie- to są sytuacje, które mojemu nie tylko katolickiemu ale również naturalnemu spojrzeniu na sprawę wydają się niezdrowe. Myślę więc że Kościół powiedziałby TAK dla in vitro w przypadku nie uśmiercania zarodków i w przypadku tylko małżeństw. I na pewno nie mówi NIE tym dzieciom ani ich nie wini. Jest tu może też pewien apel o to, aby spróbować zwrócić się do Boga przed targnięciem się na metodę, która wymaga powołania istnień, którym nie da się szans na walkę o życie. Znam parę, która dowiedziała się przed porodem, że ich dziecko nie przeżyje- wszyscy lekarze to potwierdzali, nikt mu nie dawał szans. Ogromnie dużo ludzi się wtedy modliło-msze, posty, ofiarowane cierpienia. I podczas pewnej modlitwy, w której uczestniczyli ich znajomi ktoś zupełnie obcy, kto nie wiedział w ogóle o sprawie powiedział, że ma wrażenie, iż wśród nich są osoby, których znajomi mają utracić dziecko i że to dziecko będzie zdrowe. Chłopczyk ma dziś 4 miesiące i ma się dobrze. Czasami cuda się zdarzają- Kościół zakłada, że Bóg jest i działa, więc zakłada też, że może pomóc, tylko może warto Mu zaufać zanim sięgnie się po rozwiązania wątpliwe etycznie? Bardzo współczuję historii z poronieniami-sama nie wiem, czy poradziłabym sobie z takimi trudami- 2 lata starań i 2 poronienia to naprawdę brzmi jak koszmar, ale cieszę się bardzo, że może Pani cieszyć się teraz dwoma córeczkami:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Chcę zaświadczyć o tym, co rzucający zaklęcie zrobił dla mnie i mojego mężulka. Jesteśmy małżeństwem od 2007 r. Bez oznak ciąży lub poczęcia. Wyszedłem wtedy z kontroli urodzeń i nie miałem okresu. Mój żyroskop dał mi progesteron do skoku - rozpocznij okres i tak się stało, ale nie miałem kolejnego. zrobiliśmy kolejną rundę progesteronu, a następnie 100 mg clomidu przez 5 miesięcy, przestrzegaliśmy wszystkich zaleceń lekarzy, ale bezskutecznie. Kupowałem test ciążowy zestawów owulacyjnych I wreszcie dostałem 3 testy, kiedy ja owulowałem! Od tego czasu próbujemy od lat! Cóż, byłem bardzo zdezorientowany, ponieważ nadal biorę test ept I wszyscy okazują się negatywni! Naprawdę chcę dziewczynkę, podczas gdy mój mężulek chce chłopca LOLL! Myślę, że może po prostu próbujemy za bardzo, co mogę ci powiedzieć, że minęło już wiele lat i wciąż nie mam czasu, żeby nikomu pomóc, ponieważ każde ciało wokół nas było już na skraju utraty ich wiara w nas.no miała biec do jednego wiernego dnia, kiedy czytałem czasopismo i natknąłem się na stronę, gdzie znalazłem temat lub nagłówek {A SPELL CASTER}, który może uzdrowić kogoś z HIV i AIDS, przywieźć swój EX , powiększ swoją PIERSIĘ, pomóż zdobyć LOTERIĘ VISA, stracić MASĘ, a nawet zdobyć sześć PAKIETÓW I spłaszczyć BELLY, spróbowałem i zanim nie mogłem tego zrobić, Kapłan Salami uratuje mnie przed moim problemem, rzucając zaklęcie dla mnie i powiedział mi, żebym się kochał z moim mężulkiem, potem dziewięć miesięcy po zaklęciu i kochaniu się z mężem dostarczyłem bliźniak CHŁOPIEC I DZIEWCZYNA. To czarodziejskie nazwisko rzuca kapłana Salami, tak wielu ludzi jest świadkami jego wspaniałej pracy .. Jest miły, skontaktuj się z nim na purenaturalhealer@gmail.com WHATSAPP +2348105150446, jeśli masz jakieś kłopoty Dzięki tak bardzo !!

    OdpowiedzUsuń