sobota, 26 października 2013

24h z cycem na wierzchu..

   No więc tak. Podejmuje kolejny jakże kontrowersyjny temat. Tak zgadza się- chodzi o karmienie naszych pociech,a konkretnie chodzi mi o tą nagonkę na karmienie piersią. Ten temat jest dosyć na topie na jednym z portali więc postanowiłam i tutaj sie nim zająć...oj będzie długi post....
  Teoretycznie szpital (podkreślam że piszę o warunkach w UK) daje nam możliwość wyboru i określenia sie jeszcze przed porodem- jaki sposób karmienia wybierasz. Na oddziałach wszędzie pisze,że jak chcesz karmić MM ( Mleko Modyfikowane) to musisz wszytko swoje przynieść a szpital zapewni ci ciepłą wodę ;) i sterylizator. No to ok. Na wizycie u położnej pada tez pytanie jak będziesz karmić i zostaje to odnotowane ! w twoich papierach. Także w planie porodu który powinien być wykonany z położną- określasz sie, czy chcesz karmić zaraz po porodzie, czy najpierw dziecko dać ojcu i jak chcesz karmić. No niby masz wybór ale czy na pewno??
  Ja  osobiście wszędzie mówię,że nie wiem jak będę karmić- bo tak patrząc na to realistycznie- nie jesteś w stanie przed porodem wiedzieć na 100% jak będzie to u ciebie akurat wyglądać- czy będziesz mieć pokarm od razu, czy dziecko będzie od razu ssało, czy nie wystąpią jakieś (tfu tfu) kompilacje i dziecko będzie zabrane,będzie miało za krótkie wiązadełko pod językiem, abo ty dostaniesz jakieś leki po których nie można karmić przez jakiś czas. Może będziesz tak wykończona że nie będziesz w stanie utrzymać dziecka. Nigdy nie wiadomo. Można określić preferencję ale jak dla mnie na tym powinna się skończyć dyskusja przed porodem, a juz stwierdzenie że karmienie piersią jest obowiązkiem każdej kobiety..ojj będzie wojna...
     No więc przychodzi nasze piękne dziecko na świat. W szpitalach dosyć szybko przychodzą do ciebie,żebyś już dziecko do piersi przykładała i tu zaczynają sie wszelkie problemy i kontrowersje. Oczywiście są kobiety które od razu maja nawał pokarmu a  dzieci od razu albo dosyć szybko załapują- i oby takich jak najwięcej! Tylko co jak nie załapują? Wtedy nie ma zbyt wielkiego wsparcia- a wręcz przeciwnie jest nagonka- ty masz siedzieć aż dziecko załapie i tyle.Nie łapie- pewno źle przykładasz. Jak sie poddajesz to zaraz jesteś określana miarem złej matki, idącej na łatwiznę i wygodę. Hola hola co tak ostro??Ja sama kiedyś byłam świadkiem 
kiedy dwie starsze kobiety objeżdżały inną kobietę,tylko dlatego,że tamta po kilku tyg przestała 
karmić piersią. I co usłyszałam? a leniwa, wygodnisia, pewno napić się chciała, powinna powalczyć a nie iść na łatwiznę. Nikt nie był zainteresowany- czemu przeszła na MM- ważne było,że używa butelki a nie cycka. 
    Rozmawiałam na ten temat z wieloma matkami w UK i niestety nie wygląda to za dobrze. Jednym słowem terror laktacyjny- ty nie masz wyboru- masz karmić cyckiem i koniec. Jesteś teraz matką- twoje cycki służą do karmienia bo tak chciała natura,tylko że zapominamy,że natura też nie jest też idealna...bo w sumie większość chorób też jest dzięki tej cudownej matce naturze...No to Próbujesz,i próbujesz...dziecko płacze, bo np głodne- ty płaczesz z bezradności.....im bardziej się stresujesz ty, tym głośniej twoje dziecko płacze i koło się zamyka.... A to tylko takie wytłumaczenia,że za mało mleka,że za rzadkie, za mało wartościowe- przecież cycki wiedzą, ile mleka maja dawać..ale czy zawsze? Czy tak trudno zrozumieć,że niektóre kobiety po prostu nie są do tego stworzone- czy mówimy o wklęsłych brodawkach, za małej ilości mleka czy najzwyklejszym w świecie wstydem! Tak ! rozmawiałam z jedną dziewczyną, co prosto z mostu mówiła,że ona po prostu nie czuje się komfortowo, ale czy każdy musi czuć sie dobrze siedząc z cyckiem na wierzchu przez kilka godzin dziennie?
   Ok to jakoś przetrwałyśmy szpital i jedziemy do domu.Wszyscy są zachwyceni, oszołomieni i podekscytowani- chcą wiedzieć ile dziecko wazy, ile ma włosków i....czy karmisz piersią( a to pytanie zazwyczaj pada z ust tych kobiet nieco starszych). Czekajcie no a czy to nie jest zbytnio prywatne pytanie? To że ja mam dziecko, to nie znaczy,że zmieniłam sie nagle w dojną krowę, co sie nie wstydzi chodzenia z cyckiem na wierzchu i każdemu będzie o tym opowiadać. To jest prywatna sprawa jak ja karmię i nikomu nic do tego! Ja się nie wypytuje w jakiej pozycji ktoś uprawia sex albo jaki kolor ma jego kał! Tak- to jest też prywatna sprawa i nic nikomu do tego. 
  Dobra przejdźmy do mleka. Zazwyczaj głównym argumentem za kamieniem jest to,że mleko zawiera przeciwciała, poza tym jest odżywcze i ....się szybciej chudnie ( a to akurat dla mnie głupi argument)...Ok. Mleko matki zawiera przeciwciała co jest bardzo ważne dla dziecka, ale czy wiemy jak długo te przeciwciała są w mleku?? Zwolenniczki długiego karmienia pewno powiedzą,że długo- jest to prawda ale i nie prawda-dlatego specjalnie zainteresowałam się tym zagadnieniem. Przeciwciał jest najwięcej zaraz po porodzie. Potem ich ilość szybko spada i czwartego dnia pozostaje cztery, a nawet osiem razy mniej. (To dobra wiadomość dla mam, które karmiły krótko- nie ważne z jakich powodów). Generalnie jako taka ich ilość występuje mniej więcej do skończenia przez dziecko 6. tygodnia życia, potem jego organizm sam musi zacząć je produkować. Po tym czasie w mleku nadal są obecne przeciwciała  ale już tylko śladowo. 
    I tu mój apel dla kobiet, które mają wyrzuty,że karmiły za krótko- dałyście dziecku to najważniejsze i to się liczy!. Oglądałam kiedyś program o karmieniu i kobitce tak zostało wbite do głowy- że matka karmiąca MM jest złą matką,że jak owa kobieta dostała zapalenia w piersiach i musiała odstawić mała,żeby się wyleczyć- sama popadła w depresję!! Tak nie powinno być! Powinna być utwierdzana w tym,że to czy jest dobrą czy złą matką nie ma znaczenia od sposobu karmienia- ważne że kocha i dba o swoje dziecko- i to jest najważniejsze! 
  A co z mlekiem MM??  Właśnie....chemia, alergia, ulewanie, nagłe biegunki czy zaparcia itp. Ale czy wiemy,że mleko MM trzeba też dobrać do danego dziecka? To jest coś jak dieta matki karmiącej- karmiąc piersią- też często rezygnujemy z tego i owego, albo szukamy przyczyny w tym co zjadłyśmy a reakcją kolkową u dziecka. 
  A na koniec mojego wywodu jeszcze jedno- gadanie,że dzieci karmione piersią są mądrzejsze,zdrowsze, lepiej rozwinięte, piękniejsze itp. A g.... prawda! Moja osobista matka karmiła 30 lat temu całą naszą 3 tylko MM- bo nie miała mleka i co? I jakoś żyjemy, mamy się dobrze, jesteśmy wykształceni i rozwinięci tak samo jak inne dzieci z tamtego okresu. No!

  Jak pewno wyczułyście bronię wszystkich matek karmiących MM, ale tez nie potępiam tych karmiących piersią.Ja osobiście jestem realistką i nie wykluczam żadnej metody gdyż wiem,iż zycie często ma głeboko nasze plany i zamiary. A karmienie Jest tak kontrowersyjnym tematem rzeka,że nigdy nie będzie jednego zdania na ten temat i każda ze stron zawsze będzie miała swoje za i przeciw. Dla mnie najważniejsze jest to -aby nie zmuszać żadnej ze stron do robienia( w tym przypadku karmienia) czegoś w brew sobie- tylko wspierać się- bo tego zazwyczaj potrzebują świeżo upieczone mamy- wsparcia.

1 komentarz:

  1. oooooo i tu jest miejsce na moje żale i radości :D
    w PL nikt nie pytał synka zabrali nakarmili butlą, napoili glukozą i cyc przegrany, karmiłam krótko, bo się denerwował, bo już wiedział, że może być prościej
    nikt sobie głowy nauką nie zawracał, i co dziwne, położne się śmiały na moje prośby o przystawienie małego, że duży cycek nie znaczy dużo mleka i że tam pewnie nic nie ma, a jednocześnie sąsiadce z łóżka obok odmawiano leku wstrzymującego laktację mimo iż podjęła świadomą decyzję, że karmić piersią nie będzie. Gdzie tu logika? Zdecydować się nie potrafili. W wspomnieniach płacz, pogryzione sutki, klapa, żal i wyrzuty sumienia.
    Teraz corka rodzona w UK, w plan wpisane, że chęć karmienia naturalnego. Po cesarce parę kropelek kazali spróbować wycisnąć i cierpliwie małej podawali ze strzykaweczki, później przyszła pani nauczyć mnie karmić, miała lalkę i wełnianego cyca i ślęczała przy mnie godzinę dziennie aż córcia pięknie jadła. Byłam przeszczęśliwa a żal do polożnych z PL tylko wzrósł, bo widać niewiele trzeba było. Także pitolą że naturalnie najważniejsze i piętnują wyrodne matki z mm, ale radź sobie sama i już. Z córa niestety wszystko w ciągu 4 miesięcy się stopniowo rozeszło, była zima, odciagałam mleczko czasem na wyjście z domu, a jak się z butli spodobało to tak coraz częściej i częściej aż przeszliśmy na laktator, doiłam się do granic ze strachu że mleko zaniknie jeśli coś zostawię, więc miałam balony na sto dwa i dużo czasu zmarnowanego na dojeniu :) mleko w lodowce stało w sporej ilości więc raz czy dwa odpuściłam ściąganie, które zazwyczaj było co 3 godziny i tak zaczął zanikać pokarm aż kupiłam mleko modyfikowane i dojadała sztucznym i stopniowo stopniowo całkiem przeszliśmy na mm.

    OdpowiedzUsuń